W TEORII WSZYSTKO MNIE CIEKAWI
Ostatnio w żartobliwej rozmowie ze znajomymi o odchudzaniu moja opinia została zlekceważona, a ja określona jako “nasza szkapa”.
Przez ostatnie 10 lat, z mniejszą lub większą niedowagą, obserwowałam (niestety tylko biernie) na ile ludzie pozwalają sobie oceniać cudze ciała, z reguły po jednym spojrzeniu. Śmianie się z grubszych osób wymarło gdzieś w połowie mojego gimnazjum, jakoś do wszystkich dotarł pedagogiczny przekaz, że komuś będzie przykro, że może na coś choruje i nie może schudnąć, że warto zwracać uwagę na inne rzeczy poza otyłością. A w drugą stronę? Uwagi na temat chudszych sylwetek u dorosłych są nagminne, często w relacjach między kobietami, ale nie tylko. Także gwoli sprostowania, komentarze: 1) “Przytrzymam drzwi, bo cię przygniotą”, “Uważaj, bo cię wiatr zwieje”, “Zostaw, bo to za ciężkie dla ciebie”, “Boję się dotknąć, bo jeszcze ci coś złamię” - to nie troska, tylko upupianie dorosłej osoby i wmawianie jej słabości. 2) “Bo ty taka szczuplutka/chudziutka/drobniutka” - zwykle mówione poza jakimkolwiek kontekstem, nic nie wnoszą do rozmowy i sugerują, że mam się jakoś z tego tłumaczyć? Jakbym kogoś zabiła? 3) z pytaniami o wagę albo od razu zgadywaniem, ile kto waży - oprócz konsultacji medycznych/dietetycznych są zawsze nie na miejscu i służą chyba tylko zaspokojeniu czyjejś chorej ciekawości. A chude osoby: 1) mają w domu lustro i wagę, wiedzą, jak wyglądają, więc nie potrzebują co pięć sekund dostawać o tym przypomnień, jakby ktoś odkrył nowy pierwiastek. 2) nie “urodziły się takie”, “z szybkim metabolizmem”, “mają dobre geny” - ich wygląd jest wypadkową podejmowanych decyzji i stylu życia. 3) niezależnie, czy jedzą mało czy dużo, nie mają obowiązku tłumaczyć się ze swoich wyborów, zwłaszcza prawie obcym “troskliwym” lub zazdrosnym ludziom. NIGDY przez ostatnią dekadę słuchania opinii o moim wyglądzie nie mogłam zaklasyfikować takiej wypowiedzi jako empatycznej, życzliwej czy przydatnej - po prostu zawsze były bezsensowne i nieadekwatne do sytuacji. NIGDY osoba “martwiąca się” o mój wygląd nie zainteresowała się, jak sobie radzę w innych aspektach życia. Zaciekawiło ją tylko nietypowo szczupłe opakowanie. Nie lubię przedstawiać się w roli ofiary i sama często gardzę żalopostami tego typu, ale od wczoraj już mi się ulewa. Latem nie zobaczycie mnie na plaży w stroju kąpielowym nie dlatego, że wstydzę się swojego ciała. Staram się być bardzo skromna i schowana w ramach prób ograniczania potencjalnych uwag. Ale kurwa, teraz mam już ochotę latać po mieście w samych stringach, żeby w końcu faktycznie “sprowokować” i “zasłużyć” na zestawy komentarzy, o które nigdy nie prosiłam, ale na które ciągle jest powszechne przyzwolenie. Buziaki od waszej szkapy, która wraca do żarcia swojej trawy.
0 Comments
Leave a Reply. |
MiśkaMam o sobie nadmiar informacji, ale podobno mało wiarygodnych, więc jak je zweryfikuję to dam znać! O czym piszę?
All
|