W TEORII WSZYSTKO MNIE CIEKAWI
Szukanie guru i prawdy objawionej we wszystkich interesujących mnie dziedzinach życia to dość żmudne hobby, któremu oddaję się pewnie od wczesnego okresu wieku dojrzewania. Idealny nauczyciel jogi, grupa 100%-eko-wege-omm znajomych, homeopata, który rozpisze mi dietę leczącą raka, a na weekendy młody anglista z 50-letnim doświadczeniem. Co więcej, nie wystarczało mi, że dana osoba jest specjalistą w swoim fachu - jak tylko wypowiedziała się głupio o polityce, beknęła w miejscu publicznym albo zrobiła inną "niewłaściwą" w moim wyobrażeniu o guru rzecz, już uciekałam gdzie pieprz rośnie, oszukana i rozczarowana. Potrzeba totalnego zaufania drugiej osobie, zrzucenie na nią odpowiedzialności i oczekiwanie wskazówek i opieki z zewnątrz to dla mnie próby pozostania dzieckiem w pół-dorosłym studenckim życiu. Rodziców i siebie znam na tyle długo, że nie umiem już przyjmować nas bezkrytycznie i stawiać na piedestale po wielu popełnionych błędach. Szukanie idealnej osoby do naśladowania poza własnym podwórkiem jest kuszącą alternatywą, zwłaszcza w internecie, gdzie wiarygodność mogę zmierzyć liczbą entuzjastycznych komentarzy, a nie realną znajomością mojego nowego superbohatera. Nietrudno zauważyć, że bycie dwudziestoparoletnim mentalnym przedszkolakiem w podejściu do ludzi jest trochę obciachowe. Głównym pytaniem dla mnie teraz jest: jak czerpać dobro od osób, których całościowo nie szanuję/nie lubię? Które próbowałam widzieć jako lepsze, bardziej "wyczyszczone" niż są? Brzmi to chyba mało empatycznie, ale zaczynam traktować innych jako zbiór elementów, a nie spójny obraz. W czym ktoś jest dobry, co mogę w nim podziwiać, czego mogę się nauczyć - wybieram jakąś jego umiejętność i patrzę na niego przez jej pryzmat. Dzięki temu nauczyciel jogi nie musi mówić mądrych rzeczy o gospodarce w Australii ani nie jeść mięsa. Wystarczy, że fajnie prowadzi zajęcia. Minusem tego podejścia jest oczywiście konieczność poświęcenia czasu na rozpoznanie danej osoby i ciężar decyzji, w jakiej dziedzinie chcemy się od niej czegoś nauczyć. Nie da się połknąć jej w całości i słuchać we wszystkim bez zamykania oczu na to, że jest podobnie wadliwym i pogubionym egzemplarzem jak my sami.
0 Comments
|
MiśkaMam o sobie nadmiar informacji, ale podobno mało wiarygodnych, więc jak je zweryfikuję to dam znać! O czym piszę?
All
|